czwartek, 4 lipca 2019

Sekret


Staliśmy w ponurej ciszy nie spoglądając sobie w oczy. Przerażało mnie zmierzenie się z jego obliczem. Ten dzień zmienił wszystkie decyzje, które podjęłam w ostatnim czasie. Przełknęłam ślinę odrywając wzrok od moich butów. Biały szpitalny fartuch, którego nie zdjęłam wybiegając ze szpitala Konohy był przemoczony do ostatniej suchej nitki. Ale nie liczyło się to, nie liczyło się nic. Spojrzałam nieprzytomnie w okno. Czerń nocy zapanowała nad Wioską Ukrytą w Liściach. Rzęsisty deszcz obijał się o szybę wydając przy tym głuchy dźwięk, a gabinet oświetlała co jakiś czas biała błyskawica. Sama już nie wiem czy pogoda odzwierciedlała mój stan ducha, czy mężczyzny który uparcie starał się zwrócić moją uwagę. Czułam jak przywołuje mnie wzrokiem, a ja tylko stałam. Paraliż ciała. Można powiedzieć, iż obecnie jestem oderwana od swojego ciała. Krótki przerywany oddech, szybkie ruchy klatki piersiowej, rozbiegany wzrok, bezwładne ciało i chaos w umyśle.

Przed godziną wszystko było proste.
Przed godziną mogłam żyć bez trosk.
Przed godziną życie wydawało się już prostą drogą do przejścia.
Przed godziną nie wiedziałam, że On tu wrócił.

Uchiha. Sasuke Uchiha po kilkuletniej nieobecności wrócił. Nie byłam tą samą zakochaną w nim nastolatką. Chciałam znaleźć swoje miejsce na tej ziemi. Szukałam po prostu szczęścia i zrozumienia. Starałam się uszczęśliwiać wszystkich dookoła mnie. Wyruszałam na misje, coraz dalej i dalej od wioski by spotkać Go. Po roku przestałam. Wróciłam do pracy w szpitalu. Codziennej po kilkanaście godzin. Sama nie wiem już czy było to zbawienne dla mnie.

Tylko praca, zero sentymentów.
Tylko praca, zero rozpamiętywania.
Tylko praca, zero łez i żalu.

A teraz stałam przed tym, który wyciągnął mnie z tego błędnego koła, cyklu życia który sama sobie stworzyłam. Czy będę w stanie podjąć racjonalną decyzję? Przecież to on był ze mną, to on mnie kochał przez ostatnich parę lat. To on był moją ucieczką od Niego, od nicości, od wszystkiego. Czy mogłabym go skrzywdzić? Czy jestem aż takim potworem? Skrzypienie krzesła wytrąciło mnie z równowagi, a także zwróciło uwagę. Uśmiechnął się pod tą swoją maską. Usiadł nie oderwawszy ode mnie wzroku. Przełknęłam ślinę, czułam jak rozbiera mnie wzrokiem. Zamęt w mojej głowie był coraz większy.

Czułam, że muszę, chociażby miał to być nasz ostatni raz. Ruszyłam w  jego stronę, a on odwróciła się na krześle. Zrzuciłam po drodze fartuch, ściągnęłam bezwstydnie czerwoną sukienkę zostając w samej bieliźnie. Czarnej, bo taką ponoć lubi. On ściągnął swoją maskę i nim się spostrzegłam przygryzał i całował mój sutek. Agresywnie, zbyt mocno aż jęknęłam z bólu, jaki mi zadał. Jego palce weszły we mnie mocno, stanowczo z nutą zaborczości. Chwilę później siedziałam na biurku, a on wchodził we mnie, całym sobą, delikatnie. Z nabożną czcią i miłością. Jego pocałunku zachłanne były dnia dzisiejszego pełne zawahania oraz strachu. Dopasowałam się do jego miarowych ruchów, oddając całą siebie. Na tyle ile mogłam. A on mnie znaczył swoim zapachem.


Wspólny rytm.
Wspólne pragnienia.
Wspólny strach.
Tylko my.

Moje palce przeczesywały jego siwe włosy, czułam jak mnie wypełnia. Napięcie w moim wnętrzu narastało i prosiło o spełnienie. Jęknęłam i odchyliłam głowę do tyłu, a On od razu zaczął  pieścić szyję. Wiedział co lubię, wiedział czego potrzebuję. Zawsze liczyłam się dla niego tylko ja. Jego szczytowanie obwiesił głuchy krzyk nas obojga. Oddychałam jeszcze szybciej niż gdy tu wbiegłam. Byłam bardziej mokra niż od deszczu. Wszystko było domysłem, zero słów czy myśli. Puścił mnie, odszedł na krok. Zapiął rozporek jakby kochał się z kurwą, a ja siedziałam naga i niepewna na jego biurku. Biurko Hokage.

Spoglądał mi wyzywająco w oczy. Był pewny siebie. Pomimo upływy lat nadal w idealnej formie. Jego nieskazitelna uroda, jego posągowa twarz ukryta pod maską, która szybko wróciła na swe miejsce. Pragnęłam go, bo tylko dla mnie odsłaniał się. Ale nie dziś.

-I co zrobisz Sakura? – zapytał chłodnym tonem. Odwróciłam wzrok, wstałam z biurka. Nie chciałam naga przeprowadzać tej rozmowy. Odkryte ciało oraz dusza to zbyt wiele. Zadał pytanie, na które nie znałam odpowiedzi.

-Nie wiem – odparłam skruszona, ale nie zawstydziło mnie to. Nie jestem podatna na manipulacje, nie jestem podatna na iluzje, nie jestem podatna na zdanie innych.

Jestem podatna na niego.
Jestem podatna na Sasuke Uchihe.
Jestem podatna na jego słowa, obietnice i snute marzenia.

Ubrałam się i widziałam to w jego czarnych oczach. Strach wymieszany z zawodem oraz złością. Miał pełne prawo. Przecież obiecałam mu siebie. Swoim zachowaniem, grą i oddaniem. Podeszłam do niego nieśpiesznie i przyglądałam się jego przystojnej twarzy. To były nieme przysięgi składane w chwili upojenia.

-Naprawdę wierzyłam, że nam się uda – szepnęłam. Pogładziłam delikatnie jego policzek, a on złapał moją dłoń i się w nią wtulił. Najpierw zbliżyliśmy się do siebie, potem zaczęliśmy spać ze sobą. Trwało to tak długo, iż zażądał wyłączności. I miesiąc temu mu ją ofiarowałam, oddałam mu całą siebie. Westchnęłam zmęczona. Nie zasługiwałam na niego. On nie zasługiwał na moją niewdzięczność i egoizm.

-Ma wyczucie czasu – mruknął. Wiedział, że to co wydarzyło się przed chwilą to nasze pożegnanie. Dlatego nie zaangażował się tak jak zawsze. Zero czułości, zero gry wstępnej, delikatności czy miłowania mego ciała.

Mechanicznie.
Szybko.
Do celu.

Przymknęłam powieki, gdyż oczy zaczynały mnie piec. Czułam się jak oszustka, manipulatorka. To nie tak miało być. Ich twarzy zaczynały mi się mieszać. Sasuke oraz Kakashi… czy mogłam kochać ich obu na swój chory sposób? Czy mogłam być oddana jednemu i sypiać z drugim? Nie mogę mieć ich razem, muszę wybrać i to boli najbardziej.

-Był u mnie. Chcę żebym z nim wyruszyła – szepnęłam w eter, nie do niego. Echo nie rozniosło mych słów po gabinecie, od razu trafiły do adresata, któremu roziskrzyły się niebezpiecznie tęczówki. Oparłam swoje czoło o jego. To znajome kojące ciepło, ten zapach.

-Znam odpowiedź – odparł zachrypniętym głosem. Wiedziałam już, że go złamałam na pół. Że coś w Hatake pękło od środka i nie da się tego posklejać. Będzie to w całości jeśli z nim zostanę. Zamieszkam. Przyjmę jego nazwisko. Tylko albo aż tyle. Jeszcze jakiś czas temu miał to wszystko na wyciągnięcie ręki. Jak długo mnie kochałeś, Kakashi?

Nie mam sił by powiedzieć, że zniknę dzisiaj nad ranem. Powrót Uchihy zapewne spowodowały plotki. Do dziś nie wierzył, że może mnie mieć inny mężczyzna. Liczył, że te kilka lat jak nie więcej będę czekać. Gdybym tylko miała więcej odwagi, więcej… Sama nie wiem czego, ale myśl że utracę Sasuke, którego nigdy tak naprawdę nie miałam przerażała mnie w chory sposób. Nienawidziłam tej części siebie, bo była słaba oraz infantylna. Żyła mrzonką z czasów drużyny siódmej.

-To nie koniec – odparł Kakashi zdejmując maskę. Nasze usta połączyły się w żarliwym pocałunku kochanków. Nasze emocja były tak intensywne, aż usta zaczęły mnie palić. Ścisnął moją pierś, a ja jęknęłam mu w usta. Znał moje ciało.

-Wrócę po to, co zechcesz mi dać – szepnęłam drżącym głosem odrywając się od niego. Ostatni raz omiotłam go wzrokiem i ruszyłam do wyjścia. Klamka aż paliła gdy jej dotykałam, nie byłam pewna swojej decyzji.

Nie odwróciłam się.
Przetarłam obolałe usta wierzchem dłoni.
Bo u bram Wioski czekał już On.
I tylko Bóg jeden wie, czy podejrzewa co zrobiłam źle.

________________________________________________________________________
Na rozgrzewkę przy powrocie wakacyjnym! Szybka jednopartówka, chyba jedyny błyskawiczny pomysł jaki posiadałam. Coś ostatnio wszystko mi się wydłuża.

Witam z powrotem po przerwie Kochanie!