"Emocjonalne napięcie"
1.
Kwiecień nie był łaskawy. Zimny wiatr porywał gałęzie drzew, na których rosły
nowe pąki liści. Słońce nieudolnie starało przebić się przez mur gęstych,
szarych chmur. Dzień wyglądał bardziej
na listopadowy wieczór, niż na kwietniowy poranek. Stałam otulona ciepła
puchową kurtką. Czułam jak marzną mi dłonie, więc co chwilę na nie chuchałam i
dmuchałam by chociaż odrobinę rozgrzać zgrabiałe palce. Była godzina ósma rano,
a ja od dobrej godziny stałam w tym ważnym, jak i znienawidzonym z całego serce
przeze mnie miejscu. Cmentarz, smutny i
opustoszały. Mogę nawet powiedzieć, że zaniedbany i zdewastowany, mur z
czerwonej cegły gdzieniegdzie już zrujnowany, cegły podgniłe, a nawet i niezbyt
pochlebne słowa napisane sprayem się znalazły. Westchnęłam zdegustowana przyglądając
się dwóm pomnikom obok siebie. Mebuki Haruno i Rin Haruno. Dwa skromne nagrobki
z kamienia imitującego marmur w kolorze srebrnym. Z niewielkimi płytami
pamiątkowymi. Gdzieś tam w środku chciałam zawsze najszybciej stąd wyjść, ale z
drugiej strony oprócz wspomnień po tych wspaniałych kobietach mam tylko to. Mogę
tu przyjść, pomodlić się i pomyśleć. Tutaj czas się dla mnie zatraca, nie wiem
czy leci szybko czy staje. Biłam się z
ogromem pytań w mojej głowie, tymi błahymi i ważnymi. Nieudolnie wstrzymując te
łzy w kącikach swoich zielonych oczu, których nie chciałam pokazywać światu. To
są moje wewnętrzne rozterki, moje myśli, moje problemy – to ja mam im stawić
czoło. Zimny wiatr smagał bezlitośnie moje zaróżowione, piekące policzki. Pochłonęłam
się we wspomnieniach, problemach, czy podjętych ostatnio decyzjach.
-Dzień dobry – do mych uszu doszedł wysoki kobiecy głos, mocny i pewny siebie,
wręcz zadufany. Przesączony niechęcią do mnie, a także pogardą. Przełknęłam
gruchę, która utworzyła się w moim gardle z przestrachu. Wszędzie bym się jej
spodziewała, ale nie tutaj. Nie była tu mile widziana, ani nad grobem matki i
ciotki, ani w moim życiu. Najpierw doleciał do mych uszu jej głos, a następnie usłyszałam
stuk jej obcasów, które zatrzymały się przy mnie. Stałyśmy ramię w ramię.
Czułam wstręt i odrazę, żołądek kurczył mi się z nienawiści oraz niepewności.
-Czego? – warknęłam cicho pod nosem by nie zburzyć spokoju tego miejsca. Byłam
niekulturalna, a głos z tyłu mojej głowy mówił „Nie tak cię wychowałam”. Nie
spoglądałam na kobietę przy mnie, być może to był brak szacunku i ignorancja z
mojej strony, ale nie mogłam. Pamiętam tylko, że jak na moją babcię, tylko z
pokrewieństwa krwi, to nie zachowywała się dojrzale.
Będąc może pięcioletnią dziewczynką, gdy
ojciec nieoczekiwanie wpadł do domu pijany, a teraz z biegiem czasu dostrzegam,
że nie tylko, krzyczał na moją matkę i zaczął ją bić na oślep. Ja siedziałam w
szafie i zakrywałam uszy swoimi dłońmi, a z oczu kurczowo zamkniętych leciały
rzęsiste łzy. Jedna za drugą, aż oczy zaczęły mnie piec. Pamiętam tylko krzyk i
harmider na werandzie domu, a potem wpadła ona z dwoma mężczyznami, którzy
wyprowadzili mojego ojczulka. Broniła,
jak opętana swego syna, wykrzykując obelgi w stronę zakrwawionej Mebuki. To
jedno jedyne złe wspomnienie wyryło mi się na stałe w głowie. Wracało raz na
jakiś czas, coraz rzadziej. Zacierane przez ząb czasu – traciło swoją ostrość.
Moja matka była wspaniałą kobietą, zawsze ukrywała przede mną takie sytuacje, niezwykle
starannie dobierała słowa na temat rodziny mojego ojca, która tak się mnie
wstydziła, że nawet mowy nie było bym przyjęła ich nazwisko. Z miejsca
znienawidzili mnie, nieślubne dziecko, bękarta. Noworodka, który był niewinny
błędom rodziców.
-Nie tym tonem – odpowiedziała spokojnie. Spojrzałam na jej puste w moich
oczach oblicze. Wysoka blondynka o piwnych oczach, z czerwonymi ustami
wykrzywionymi w dumny uśmiechu. Tsunade Senju, kardiolog i ordynator jednego z
tokijskich szpitali. Westchnęłam, czułam że ta rozmowa może potrwać zbyt długo.
Nużyło mnie samo przybycie tej kobiety, męczył mnie jej głos. Puściłam uwagę
mimo uszu, czując złość za wtargnięcie na ten teren. Za stanie nad tymi
grobami. – Zostaw moją rodzinę w spokoju – złapała mnie energicznie za ramię i
ścisnęła mocniej, niż to było konieczne. Spojrzałam na nią spokojnie. Nie
zamierzałam się odzywać. Spoglądałyśmy w swoje oczy, tyle nienawiści w moją
stronę było raniące. – Dostajesz te cholernie pieniądze, więc przestań szukać.
Ta rodzina szczurom więcej nie daje – wzmocniła uścisk i delikatnie mną
szarpnęła. Był to ostrzegawczy czyn z jej strony.
-Nie szukam z nikim kontaktu – powiedziałam nieco zbyt piskliwie. Wyrwałam
swoje obolałe ramię. Odwróciłam się do kobiety bokiem, spoglądałam na wyryte
napisy na kamiennych płytach.
-Kłamiesz bezwstydnie jak twoja matka – wycedziła przez zęby, ciągle trzymając
prostą i dumną postawę. Zapowietrzyłam się na tę uwagę, spojrzałam w jej
obliczę z obrzydzeniem. Była to kobieta do szpiku kości owładnięta nienawiścią
do wszystkich, a także wszystkiego czego nie akceptuję. Agresja i przemoc to były
jej drugie ja, zaraz po tym, gdzie zgrywa wspaniałą panią doktor ratującą
ludzkie życie. Hipokrytka.
-Nie mówię nic co nie byłoby prawdą – powiedziałam. Godności przy Senju nie
miałam za grosz, wszystko ze mnie wypływało. Chcąc nie chcąc, strach opanował
moje ciało.
-Jeżeli jeszcze raz zobaczę cię w obecności mojego wnuka… - przerwałam jej
wchodząc w słowo. Nie miałam ochoty tego ciągnąć, to było zbyt wiele. Idealny
obrazek rodziny Sensju przysłaniał jej realny obraz tego, co wokół tej starej
kobiety się działo.
-To on do mnie podszedł.. – warknęłam. Gdzieś tam w środku mnie paliła się
iskierka odwagi, słabo bo gasnąca z każdą minutą, ale wciąż jarząca się swą
mocą. -
Poza tym nie interesuje mnie nowa rodzina ojczulka, który w moim życiu
pojawiał się sporadycznie – powiedziałam wylewając ze swego wnętrza fale
goryczy i żalu. – Po śmierci matki zniknął z mojego życia, bo nie miał już kogo
gwałcić… - nim się spostrzegłam głośny huk rozniósł się delikatnym echem, a
moja głowa odleciała na prawą stronę. Poczułam metaliczny posmak w ustach,
delikatny aczkolwiek intensywny. Pękła mi warga. Poczułam jak policzek piekł
mnie już nie z chłodu, który powodował wiatr, a od uderzenia. Uśmiechnęłam się
pod nosem. – Perswazja i rozsądek –
mruknęłam pod nosem – jak zwykle niezawodne – dopowiedziałam po chwili
podnosząc głowę i patrząc w spokojne oczy Tsunade. Najwidoczniej jej ulżyło.
-Nie podchodź do Sai’a. Więcej ostrzeżeń nie będzie – warknęła i odwróciła się
na pięcie. Ten cholerny tupot szpilek odbijał się w mojej głowie echem, zbyt
głośnym. Widzieć tę kobietę raz na dwa lata to nawet za dużo, unikam jej jak
ognia. Jednak żeby przybyć na grób kobiet, na które się pluło, którymi się gardziło
to szczyt. Czasem miałabym ochotę zapytać ją czy wie, co znaczy empatia. Trudno
uwierzyć, ze mam z tą zakłamaną rodzinką cokolwiek wspólnego, że mam z tym
gnojkiem, który gwałcił moja matkę coś wspólnego. Niech siedzi w Stanach i
pilnuje nowej zakłamanej,
zakompleksionej rodzinki. Spojrzałam melancholijnie ostatni raz na
nagrobki ukochanych kobiet, które znów na pewien czas musiałam opuścić.
2.
Pociąg gnał przed siebie mijając zalesione obszary Japonii. Krajobraz przemijał
tak szybko, że drzewa zlewały się w jedną wielką plamę. Chłód szyby koił moje nerwy i rozgrzane ciało.
Pogoda od wczoraj tylko się pogarszyła, a ja miałam wrażenie, że gorączka
trawiła moje ciało. Byłam zmęczona psychicznie, szaro-bure otoczenie i widoki
nie poprawiały samopoczucia psychicznego. Spędziła ledwo dwa dni w Konoha,
dzisiaj była niedziele. Godzina 5:30, sama nie wiem po co śpieszyłam się do
Tokio. Miasta, gdzie człowiek drugiego człowieka nie widzi lub nie chcę
widzieć, jeśli go nie zna. Za niecałą godzinę będę w akademiku. W pustym,
nijakim pokoju, do którego nie przywiązywałam większego sentymentu. Ze
współlokatorką, której wiecznie nie ma, a jak jest to zazwyczaj nie mam ochoty
z nią przebywać. Wiedziałam także, że to miejsce gdzie spotkam Ino. Czy
chciałam tego? Nie. Jednak nie miałam pomysłu jak tego uniknąć, skrywanie się
po kątach nie wchodziło w grę, a udawanie wiecznie zabieganej? W końcu wyproszą
mnie za nadgorliwość ze szpitala i rozkażą spojrzeć w lustro na zmęczoną twarz.
Westchnęłam przecierając oczy. Usłyszałam, że za kilka minut pociąg wjedzie na
peron Dworca Południowego. Wzięłam plecak, ubrałam go i podeszłam do drzwi czekając by przepchnąć się jak najszybciej
przez tłum gnających ludzi. Żwawym krokiem ruszyłam do akademika.
Przebrałam się w szary sweter, założyłam czarne spodnie z rozcięciami na
kolanach, sztyblety i skórę. W małą torebkę wrzuciłam portfel, klucz i telefon.
Nie wiedziałam czemu, ale nie miałam ochoty tam zostawać. Te cztery ściany
przygnębiały mnie, wprawiały w przytłumiony stan ducha. Spojrzałam na zegarek w
telefonie. Wskazywał 7:15. Nie miałam pojęcia co mogę ze sobą począć
odpowiedniego. Niedziela, wczesny poranek. Wszystkie kafejki, kawiarnie czy
bary były zamknięte. Z resztą podróż spłukała mnie z pieniędzy na takie
wyjścia, a stęchłe żarcie nie było tym o czym mój żołądek marzył.
Kroczyłam tak bezwiednie uliczkami miasta, aż w końcu zatrzymałam się i
podniosłam głowę. Moim zdziwionym szmaragdowym oczom ukazał się dobrze znany
ostatnio wieżowiec mieszkalny. Zagryzłam dolną wargę, która nabrała krwisto
czerwonego koloru. Wiatr bawił się moim niskim kucykiem, a kosmyki włosów
okalały delikatnie moją twarz. Wzięłam głębszy oddech. Wiedziałam czego
potrzebowałam, coraz mniej bałam się po to sięgnąć. Wchodząc rozejrzałam się za
portierem, który najpierw zaanonsowałby moje odwiedziny, czego pragnęłam
uniknąć. Gdybym miała czekać na odpowiedź, uciekłabym w popłochu. Gdy zauważyłam,
że droga wolna - szybko pognałam przed siebie po schodach. Nie bałam się tego,
powolnym krokiem szłam coraz wyżej, mijając drzwi i kolejne piętra dochodząc do
tych upragniony z tabliczką obwieszczającą „Uchiha”. Zapukałam nieśmiale bawiąc się za długimi
rękawami swojego sweterka. Nikt nie odpowiedział. Przestraszyłam się. Tak
naprawdę mogło go nie być, mógł mieć gościa, a tym gościem mogła być inna
kobieta. Dojrzalsza, piękniejsza, która potrafiła samym spojrzeniem doprowadzić
go do wrzenia. A delikatnym dotykiem… Wolałam nie myśleć. Zapukałam bardziej
stanowczo, głośniej.
Najpierw do mych uszu doszły ciężkie kroki, powolne, następnie szczęk
otwieranego zamka. Gdy drzwi się uchyliły zobaczyłam zaspaną postać Sasuke,
jego zmierzwione włosy i co dziwniejsze, wyglądał jakby wiedział, że prędzej
czy później znów do niego przyjdę. Nie zdążyłam nic powiedzieć, a przepuścił
mnie w drzwiach. Weszłam już trochę mniej pewnym krokiem, a on zaraz za mną
zamknął mieszkanie, co mnie nieco zdziwiło. Nigdy wcześniej tego nie
zauważyłam, bądź tego nie robił. Mniejsza. Spokojnie ściągnęłam z siebie kurtkę
i buty, a on w tym czasie mnie wyminął. Zniknął za drzwiami ciemnej sypialni,
tak że ledwo widziałam zarys jego wyrzeźbionych pleców. Przełknęłam ślinę,
miałam wrażenie, że za wszelką cenę chcę przejąć kontrolę.
Niepewnie ruszyłam w jego stronę. Wchodząc do sypialni, która pochłonięta była
czernią nie zauważyłam go. Rozglądałam się gorączkowo, aż poczułam jego gorący
oddech na szyi i policzku, a ręce zaczęły zakradać się pod mój seter. Delikatny
jęk wydobył się z mojego gardła.
-Wiedziałem, że przyjdziesz – męski szept, jego zapach. To wszystko na mnie
działało. Jak nigdy, jak żaden mężczyzna. Nic nie odpowiedziałam delektując się
jego pocałunkami na szyi. Pobudzał moje ciało, pragnęłam go w sferze fizycznej.
O inny kontakt nie zabiegam, uważam go za zbędne przywiązanie, od którego
kobiety mogą tylko cierpieć. Gorąca dłoń sunęła w górę mojego brzucha, jakby
uparcie kazała mi przestać myśleć. W końcu ją objął i delikatnie, subtelnie
pieścił.
-To tylko seks – szepnęłam z bijąco szaleńczo sercem, gdy zaczęliśmy się
kierować do jego łoża.
3.
Czułem na sobie miękką skórę Sakury, a także słodki zapach jej ciała.
Oddychałem spokojnie, udając że śpię. Czekałam i czekałem czy znów będzie
chciała odejść dyskretnie po naszym seksie. Nie, seks to złe słowo, my się
kochamy. Nasze ciała dopasowują się do siebie w dzikim tańcu namiętności, jakby
robiły to od dawna. Pragnąłem jej,
całego jej ciała, każdego skrawka oraz zakamarka. Poczułam jak niespokojnie się
poruszyła u mojego boku. Poczym poczułem chłód w miejscu, gdzie leżała. Nie
otworzyłem oczy. Łut szczęścia pozwolił mi na złapanie jej nadgarstka po
omacku. Krzyknęła cichutko wystraszona. Zamrugałem kilkukrotnie ciągle
trzymając jej kruchy nadgarstek, wyglądała na speszoną. Przyłapaną na czymś
złym, na czymś co nie miało się wydać. Chciała wyrwać rękę, więc pociągnąłem
ja w swoją stronę. Upadła owinięta w
pościel prosto w moje ramiona, które zamknęły jej smukłe ciało w silnym
uścisku. Przyglądałem się jej twarzy, delikatny makijaż nawet się nie rozmazał,
oczy zaś miała kurczowo zamknięte. Wyglądała jakby czekała na cios, który nie
nadszedł.
-Co robisz? – zapytałem spokojnie. Odwróciłem wzrok, spoglądałem w sufit.
Wiedziałem, że to doda jej odwagi. Chciałem by czuła się przy mnie naturalnie,
komfortowo, a przede wszystkim bezpiecznie. Napięta cisza nadal panowała między naszą
dwójką, wziąłem głęboki oddech. Rozluźniłem uścisk, a ona podniosła się
podpierając swoje dłonie na mojej klatce piersiowe. Usiadła na swoich piętak i
przyglądała mi się niepewnie, kurczowo ściskając ciemną pościel. – Sakura, co robisz? – ponowiłem pytanie. Cały
czas miałem spokojny ton głosu, ale od środka wrzałem. Chciałem nią wstrząsnąć
i wykrzyczeć, że jej miejsce jest przy mnie. Oddała mi się, nie traktowałem jej
jak pierwszą lepszą panienkę. To nie ja zabiegałem o taki kontakt cielesny, to
ona do cholery do mnie przyszła i za każdym razem wymykała się, niczym zwykła
kurewka. Usłyszałem jak odchrząkuje, zapewne układała w głowie sensowne zdanie.
-Już powinnam iść – odpowiedziała szeptem. Spojrzałem na nią badawczo, ale nie
nawiązaliśmy kontaktu wzrokowego, ponieważ miała opuszczony wzrok. Skrępowana,
przestraszona, może coś ukrywa? Nie wiem! Doprowadzało mnie to do szału,
chciałbym wiedzieć co siedzi w jej pięknej główce.
-Zostajesz – oznajmiłem oschle. Widziałem, jak spanikowała. Zaczęła gnieść
nerwowo prześcieradło, zgryzając opuchniętą wargę od moich pocałunków.
-Nie mogę – szepnęła wystraszona. Czekałem spokojnie, aż kontynuuje swój wywód.
Założyłem ręce pod głowę. Cokolwiek powie, to nie ma znaczenia i tak zawsze
dostaje to czego pragnę. – Sasuke,
zrozum –powiedziała błagalnie. Zaśmiałem się pod nosem. Podniosłem do pozycji
siedzącej, zupełnie nie wstydząc się swojej nagości. Pogłaskałem jej policzek,
a ona uważnie mi się przyglądała. Chłonęła, jak gąbka każdy mój gest. Przed
czym ta kobieta ucieka, skoro działa na nią mój dotyk, moje słowa.
-Nie rozumiem – powiedziałem jej wprost do uchu. Spięła się cała, dumnie
prostując klatkę piersiową.
-Wiem, że to tylko seks – szepnęła u progu łez. Przyglądałem się jej zdziwiony,
że tak nisko się ceni. Rozbawiła mnie, czyżby chciała mi wszystko ułatwić?
Myślała, że tak troszczę się podczas stosunku panienkami na raz? Przy każdym
naszym zbliżeniu chłonę każdy jej gest, wydany dźwięk, pocałunki są dla mnie
napędem, a ona mówi, że to tylko seks? Zaśmiałem się sarkastycznie pod nosem i
twardo spojrzałem jej w oczy. Wzdrygnęła się pod spojrzeniem pełnym siły i
pewności siebie, spokorniała.
4.
Jego spojrzenie czarnych niczym onyks oczu przerażało mnie, ale i intrygowało.
Przez moje ciało przeszedł dreszcz, jednak nie wiedziałam z jakiego powodu.
Podniecenie, strach, radość a może wszystkiego po trochu? Zagryzłam swoją wargę
zbyt mocno.
-Ty sobie wmówiłaś, że to tylko seks – do moich uszu doszedł jego władczy ton
głosu, który nie znosił sprzeciwu. Przez moje całe ciało przeszły ciarki
rozkoszy, ale i obawy. Myślałam, że dobrze odczytuję jego intencje, ale czy
mogłam aż tak się mylić? Czy aż tak widać, iż jestem nowicjuszką w sprawach
damsko-męskich? Zgarnęłam z czoła niechciany kosmyk włosów za ucho.
-Chcesz czegoś więcej? – wypowiedziałam z przestrachem te słowa, przełknęłam ślinkę.
Dolna warga mi drgała, pomimo że w pomieszczeniu było duszno. Zacisnęłam
mocniej palce na pościeli, tak silny był ten kurczowy uścisk, że aż zbielały mi
kłykcie. Wzrok miałam spuszczony bojąc się jego reakcji na moje głupie słowa.
Poczułam jak odciąga moje ręce od pościeli, gdy ja wciąż miałam opuszczoną
głowę, a także wzrok. Jego chłodne dłonie zsunęły delikatnie, wręcz z boską
nabożnością zasłonę z ciała. Nic nie mówił, natomiast jego oddech przyśpieszył
i stał się dziwnie płytki. Miałam wrażenie, że oddech jest przerywany i
chropowaty, jakby nie mógł złapać powietrza w płuca. Rumieniec wparował na moje
policzku, poczułam jak moja twarz napiera koloru i temperatury. Wzięłam głęboki
oddech, moja klatka piersiowa się poruszyła. Poczułam jego silną dłoń pod
piersią.
-Jesteś moja – szepnął wprost do mojego ucha władczo, pewnym siebie, spokojnym
tonem. W tym momencie jego ręka spokojnie sunęła w dół mojego brzucha, prosto
do mojego kobiecego lica.
5.
Czekałem spokojnie w aucie. Kazałem się jej spakować, na kilka najbliższych
dni. Chciałem ją mieć przy sobie, gdy
wstaję i gdy kładę się spać. Chciałem ją zamknąć w złotej wieży, chociaż to
akurat jest niemożliwe. Jestem mężczyzną, jestem Uchihą i chcę mieć wszystko na
wyłączność. Także tę kobietę, bawiłem się telefonem komórkowym. Czułem impuls
by dać znać Uzumakiemu, że Sakura jest dla niego nieosiągalna. Tak jakby była
za wysokimi progami. „Jakby” – zaśmiałem się z dobranych przez siebie słów. Ona
jest. Gdyby zachowywała się tak, jak w łóżku na co dzień… Miałaby każdego, jest
nieoszlifowanym diamentem. Czystym płótnem, które stworze na swój wzór.
Odłożyłem telefon widząc Sakurę idącą z torbą na ramieniu. Seks nie zobowiązuje,
nikt nie musi o tym wiedzieć.
__________
Mam nadzieję, że strona, w którą zmierzam Wam przypada do gustu. W większym, bądź mniejszym stopniu.
W dalszym ciągu zapraszam na swojego facebooka: Maruo-Sasusaku!
Kolejną rzeczą, którą opublikuje będzie One Shot. Pozdrawiam :)