wtorek, 29 sierpnia 2017

Rozdział 9

"Emocjonalne napięcie"



1.
Kwiecień nie był łaskawy. Zimny wiatr porywał gałęzie drzew, na których rosły nowe pąki liści. Słońce nieudolnie starało przebić się przez mur gęstych, szarych chmur.  Dzień wyglądał bardziej na listopadowy wieczór, niż na kwietniowy poranek. Stałam otulona ciepła puchową kurtką. Czułam jak marzną mi dłonie, więc co chwilę na nie chuchałam i dmuchałam by chociaż odrobinę rozgrzać zgrabiałe palce. Była godzina ósma rano, a ja od dobrej godziny stałam w tym ważnym, jak i znienawidzonym z całego serce przeze mnie miejscu.  Cmentarz, smutny i opustoszały. Mogę nawet powiedzieć, że zaniedbany i zdewastowany, mur z czerwonej cegły gdzieniegdzie już zrujnowany, cegły podgniłe, a nawet i niezbyt pochlebne słowa napisane sprayem się znalazły. Westchnęłam zdegustowana przyglądając się dwóm pomnikom obok siebie. Mebuki Haruno i Rin Haruno. Dwa skromne nagrobki z kamienia imitującego marmur w kolorze srebrnym. Z niewielkimi płytami pamiątkowymi. Gdzieś tam w środku chciałam zawsze najszybciej stąd wyjść, ale z drugiej strony oprócz wspomnień po tych wspaniałych kobietach mam tylko to. Mogę tu przyjść, pomodlić się i pomyśleć. Tutaj czas się dla mnie zatraca, nie wiem czy leci szybko czy staje.  Biłam się z ogromem pytań w mojej głowie, tymi błahymi i ważnymi. Nieudolnie wstrzymując te łzy w kącikach swoich zielonych oczu, których nie chciałam pokazywać światu. To są moje wewnętrzne rozterki, moje myśli, moje problemy – to ja mam im stawić czoło. Zimny wiatr smagał bezlitośnie moje zaróżowione, piekące policzki. Pochłonęłam się we wspomnieniach, problemach, czy podjętych ostatnio decyzjach.
-Dzień dobry – do mych uszu doszedł wysoki kobiecy głos, mocny i pewny siebie, wręcz zadufany. Przesączony niechęcią do mnie, a także pogardą. Przełknęłam gruchę, która utworzyła się w moim gardle z przestrachu. Wszędzie bym się jej spodziewała, ale nie tutaj. Nie była tu mile widziana, ani nad grobem matki i ciotki, ani w moim życiu. Najpierw doleciał do mych uszu jej głos, a następnie usłyszałam stuk jej obcasów, które zatrzymały się przy mnie. Stałyśmy ramię w ramię. Czułam wstręt i odrazę, żołądek kurczył mi się z nienawiści oraz niepewności. 
-Czego? – warknęłam cicho pod nosem by nie zburzyć spokoju tego miejsca. Byłam niekulturalna, a głos z tyłu mojej głowy mówił „Nie tak cię wychowałam”. Nie spoglądałam na kobietę przy mnie, być może to był brak szacunku i ignorancja z mojej strony, ale nie mogłam. Pamiętam tylko, że jak na moją babcię, tylko z pokrewieństwa krwi, to nie zachowywała się dojrzale.
 Będąc może pięcioletnią dziewczynką, gdy ojciec nieoczekiwanie wpadł do domu pijany, a teraz z biegiem czasu dostrzegam, że nie tylko, krzyczał na moją matkę i zaczął ją bić na oślep. Ja siedziałam w szafie i zakrywałam uszy swoimi dłońmi, a z oczu kurczowo zamkniętych leciały rzęsiste łzy. Jedna za drugą, aż oczy zaczęły mnie piec. Pamiętam tylko krzyk i harmider na werandzie domu, a potem wpadła ona z dwoma mężczyznami, którzy wyprowadzili mojego ojczulka.  Broniła, jak opętana swego syna, wykrzykując obelgi w stronę zakrwawionej Mebuki. To jedno jedyne złe wspomnienie wyryło mi się na stałe w głowie. Wracało raz na jakiś czas, coraz rzadziej. Zacierane przez ząb czasu – traciło swoją ostrość. Moja matka była wspaniałą kobietą, zawsze ukrywała przede mną takie sytuacje, niezwykle starannie dobierała słowa na temat rodziny mojego ojca, która tak się mnie wstydziła, że nawet mowy nie było bym przyjęła ich nazwisko. Z miejsca znienawidzili mnie, nieślubne dziecko, bękarta. Noworodka, który był niewinny błędom rodziców. 
-Nie tym tonem – odpowiedziała spokojnie. Spojrzałam na jej puste w moich oczach oblicze. Wysoka blondynka o piwnych oczach, z czerwonymi ustami wykrzywionymi w dumny uśmiechu. Tsunade Senju, kardiolog i ordynator jednego z tokijskich szpitali. Westchnęłam, czułam że ta rozmowa może potrwać zbyt długo. Nużyło mnie samo przybycie tej kobiety, męczył mnie jej głos. Puściłam uwagę mimo uszu, czując złość za wtargnięcie na ten teren. Za stanie nad tymi grobami. – Zostaw moją rodzinę w spokoju – złapała mnie energicznie za ramię i ścisnęła mocniej, niż to było konieczne. Spojrzałam na nią spokojnie. Nie zamierzałam się odzywać. Spoglądałyśmy w swoje oczy, tyle nienawiści w moją stronę było raniące. – Dostajesz te cholernie pieniądze, więc przestań szukać. Ta rodzina szczurom więcej nie daje – wzmocniła uścisk i delikatnie mną szarpnęła. Był to ostrzegawczy czyn z jej strony. 
-Nie szukam z nikim kontaktu – powiedziałam nieco zbyt piskliwie. Wyrwałam swoje obolałe ramię. Odwróciłam się do kobiety bokiem, spoglądałam na wyryte napisy na kamiennych płytach. 
-Kłamiesz bezwstydnie jak twoja matka – wycedziła przez zęby, ciągle trzymając prostą i dumną postawę. Zapowietrzyłam się na tę uwagę, spojrzałam w jej obliczę z obrzydzeniem. Była to kobieta do szpiku kości owładnięta nienawiścią do wszystkich, a także wszystkiego czego nie akceptuję. Agresja i przemoc to były jej drugie ja, zaraz po tym, gdzie zgrywa wspaniałą panią doktor ratującą ludzkie życie. Hipokrytka. 
-Nie mówię nic co nie byłoby prawdą – powiedziałam. Godności przy Senju nie miałam za grosz, wszystko ze mnie wypływało. Chcąc nie chcąc, strach opanował moje ciało. 
-Jeżeli jeszcze raz zobaczę cię w obecności mojego wnuka… - przerwałam jej wchodząc w słowo. Nie miałam ochoty tego ciągnąć, to było zbyt wiele. Idealny obrazek rodziny Sensju przysłaniał jej realny obraz tego, co wokół tej starej kobiety się działo. 
-To on do mnie podszedł.. – warknęłam. Gdzieś tam w środku mnie paliła się iskierka odwagi, słabo bo gasnąca z każdą minutą, ale wciąż jarząca się swą mocą.  -  Poza tym nie interesuje mnie nowa rodzina ojczulka, który w moim życiu pojawiał się sporadycznie – powiedziałam wylewając ze swego wnętrza fale goryczy i żalu. – Po śmierci matki zniknął z mojego życia, bo nie miał już kogo gwałcić… - nim się spostrzegłam głośny huk rozniósł się delikatnym echem, a moja głowa odleciała na prawą stronę. Poczułam metaliczny posmak w ustach, delikatny aczkolwiek intensywny. Pękła mi warga. Poczułam jak policzek piekł mnie już nie z chłodu, który powodował wiatr, a od uderzenia. Uśmiechnęłam się pod nosem.  – Perswazja i rozsądek – mruknęłam pod nosem – jak zwykle niezawodne – dopowiedziałam po chwili podnosząc głowę i patrząc w spokojne oczy Tsunade. Najwidoczniej jej ulżyło. 
-Nie podchodź do Sai’a. Więcej ostrzeżeń nie będzie – warknęła i odwróciła się na pięcie. Ten cholerny tupot szpilek odbijał się w mojej głowie echem, zbyt głośnym. Widzieć tę kobietę raz na dwa lata to nawet za dużo, unikam jej jak ognia. Jednak żeby przybyć na grób kobiet, na które się pluło, którymi się gardziło to szczyt. Czasem miałabym ochotę zapytać ją czy wie, co znaczy empatia. Trudno uwierzyć, ze mam z tą zakłamaną rodzinką cokolwiek wspólnego, że mam z tym gnojkiem, który gwałcił moja matkę coś wspólnego. Niech siedzi w Stanach i pilnuje nowej zakłamanej,  zakompleksionej rodzinki.  Spojrzałam melancholijnie ostatni raz na nagrobki ukochanych kobiet, które znów na pewien czas musiałam opuścić.

2.
Pociąg gnał przed siebie mijając zalesione obszary Japonii. Krajobraz przemijał tak szybko, że drzewa zlewały się w jedną wielką plamę.  Chłód szyby koił moje nerwy i rozgrzane ciało. Pogoda od wczoraj tylko się pogarszyła, a ja miałam wrażenie, że gorączka trawiła moje ciało. Byłam zmęczona psychicznie, szaro-bure otoczenie i widoki nie poprawiały samopoczucia psychicznego. Spędziła ledwo dwa dni w Konoha, dzisiaj była niedziele. Godzina 5:30, sama nie wiem po co śpieszyłam się do Tokio. Miasta, gdzie człowiek drugiego człowieka nie widzi lub nie chcę widzieć, jeśli go nie zna. Za niecałą godzinę będę w akademiku. W pustym, nijakim pokoju, do którego nie przywiązywałam większego sentymentu. Ze współlokatorką, której wiecznie nie ma, a jak jest to zazwyczaj nie mam ochoty z nią przebywać. Wiedziałam także, że to miejsce gdzie spotkam Ino. Czy chciałam tego? Nie. Jednak nie miałam pomysłu jak tego uniknąć, skrywanie się po kątach nie wchodziło w grę, a udawanie wiecznie zabieganej? W końcu wyproszą mnie za nadgorliwość ze szpitala i rozkażą spojrzeć w lustro na zmęczoną twarz. Westchnęłam przecierając oczy. Usłyszałam, że za kilka minut pociąg wjedzie na peron Dworca Południowego. Wzięłam plecak, ubrałam go i podeszłam do drzwi  czekając by przepchnąć się jak najszybciej przez tłum gnających ludzi. Żwawym krokiem ruszyłam do akademika.

Przebrałam się w szary sweter, założyłam czarne spodnie z rozcięciami na kolanach, sztyblety i skórę. W małą torebkę wrzuciłam portfel, klucz i telefon. Nie wiedziałam czemu, ale nie miałam ochoty tam zostawać. Te cztery ściany przygnębiały mnie, wprawiały w przytłumiony stan ducha. Spojrzałam na zegarek w telefonie. Wskazywał 7:15. Nie miałam pojęcia co mogę ze sobą począć odpowiedniego. Niedziela, wczesny poranek. Wszystkie kafejki, kawiarnie czy bary były zamknięte. Z resztą podróż spłukała mnie z pieniędzy na takie wyjścia, a stęchłe żarcie nie było tym o czym mój żołądek marzył.
Kroczyłam tak bezwiednie uliczkami miasta, aż w końcu zatrzymałam się i podniosłam głowę. Moim zdziwionym szmaragdowym oczom ukazał się dobrze znany ostatnio wieżowiec mieszkalny. Zagryzłam dolną wargę, która nabrała krwisto czerwonego koloru. Wiatr bawił się moim niskim kucykiem, a kosmyki włosów okalały delikatnie moją twarz. Wzięłam głębszy oddech. Wiedziałam czego potrzebowałam, coraz mniej bałam się po to sięgnąć. Wchodząc rozejrzałam się za portierem, który najpierw zaanonsowałby moje odwiedziny, czego pragnęłam uniknąć. Gdybym miała czekać na odpowiedź, uciekłabym w popłochu. Gdy zauważyłam, że droga wolna - szybko pognałam przed siebie po schodach. Nie bałam się tego, powolnym krokiem szłam coraz wyżej, mijając drzwi i kolejne piętra dochodząc do tych upragniony z tabliczką obwieszczającą „Uchiha”.  Zapukałam nieśmiale bawiąc się za długimi rękawami swojego sweterka. Nikt nie odpowiedział. Przestraszyłam się. Tak naprawdę mogło go nie być, mógł mieć gościa, a tym gościem mogła być inna kobieta. Dojrzalsza, piękniejsza, która potrafiła samym spojrzeniem doprowadzić go do wrzenia. A delikatnym dotykiem… Wolałam nie myśleć. Zapukałam bardziej stanowczo, głośniej. 
Najpierw do mych uszu doszły ciężkie kroki, powolne, następnie szczęk otwieranego zamka. Gdy drzwi się uchyliły zobaczyłam zaspaną postać Sasuke, jego zmierzwione włosy i co dziwniejsze, wyglądał jakby wiedział, że prędzej czy później znów do niego przyjdę. Nie zdążyłam nic powiedzieć, a przepuścił mnie w drzwiach. Weszłam już trochę mniej pewnym krokiem, a on zaraz za mną zamknął mieszkanie, co mnie nieco zdziwiło. Nigdy wcześniej tego nie zauważyłam, bądź tego nie robił. Mniejsza. Spokojnie ściągnęłam z siebie kurtkę i buty, a on w tym czasie mnie wyminął. Zniknął za drzwiami ciemnej sypialni, tak że ledwo widziałam zarys jego wyrzeźbionych pleców. Przełknęłam ślinę, miałam wrażenie, że za wszelką cenę chcę przejąć kontrolę. 
Niepewnie ruszyłam w jego stronę. Wchodząc do sypialni, która pochłonięta była czernią nie zauważyłam go. Rozglądałam się gorączkowo, aż poczułam jego gorący oddech na szyi i policzku, a ręce zaczęły zakradać się pod mój seter. Delikatny jęk wydobył się z mojego gardła. 
-Wiedziałem, że przyjdziesz – męski szept, jego zapach. To wszystko na mnie działało. Jak nigdy, jak żaden mężczyzna. Nic nie odpowiedziałam delektując się jego pocałunkami na szyi. Pobudzał moje ciało, pragnęłam go w sferze fizycznej. O inny kontakt nie zabiegam, uważam go za zbędne przywiązanie, od którego kobiety mogą tylko cierpieć. Gorąca dłoń sunęła w górę mojego brzucha, jakby uparcie kazała mi przestać myśleć. W końcu ją objął i delikatnie, subtelnie pieścił. 
-To tylko seks – szepnęłam z bijąco szaleńczo sercem, gdy zaczęliśmy się kierować do jego łoża. 

3.
Czułem na sobie miękką skórę Sakury, a także słodki zapach jej ciała. Oddychałem spokojnie, udając że śpię. Czekałam i czekałem czy znów będzie chciała odejść dyskretnie po naszym seksie. Nie, seks to złe słowo, my się kochamy. Nasze ciała dopasowują się do siebie w dzikim tańcu namiętności, jakby robiły to od dawna.  Pragnąłem jej, całego jej ciała, każdego skrawka oraz zakamarka. Poczułam jak niespokojnie się poruszyła u mojego boku. Poczym poczułem chłód w miejscu, gdzie leżała. Nie otworzyłem oczy. Łut szczęścia pozwolił mi na złapanie jej nadgarstka po omacku. Krzyknęła cichutko wystraszona. Zamrugałem kilkukrotnie ciągle trzymając jej kruchy nadgarstek, wyglądała na speszoną. Przyłapaną na czymś złym, na czymś co nie miało się wydać. Chciała wyrwać rękę, więc pociągnąłem ja  w swoją stronę. Upadła owinięta w pościel prosto w moje ramiona, które zamknęły jej smukłe ciało w silnym uścisku. Przyglądałem się jej twarzy, delikatny makijaż nawet się nie rozmazał, oczy zaś miała kurczowo zamknięte. Wyglądała jakby czekała na cios, który nie nadszedł.
-Co robisz? – zapytałem spokojnie. Odwróciłem wzrok, spoglądałem w sufit. Wiedziałem, że to doda jej odwagi. Chciałem by czuła się przy mnie naturalnie, komfortowo, a przede wszystkim bezpiecznie.  Napięta cisza nadal panowała między naszą dwójką, wziąłem głęboki oddech. Rozluźniłem uścisk, a ona podniosła się podpierając swoje dłonie na mojej klatce piersiowe. Usiadła na swoich piętak i przyglądała mi się niepewnie, kurczowo ściskając ciemną pościel.  – Sakura, co robisz? – ponowiłem pytanie. Cały czas miałem spokojny ton głosu, ale od środka wrzałem. Chciałem nią wstrząsnąć i wykrzyczeć, że jej miejsce jest przy mnie. Oddała mi się, nie traktowałem jej jak pierwszą lepszą panienkę. To nie ja zabiegałem o taki kontakt cielesny, to ona do cholery do mnie przyszła i za każdym razem wymykała się, niczym zwykła kurewka. Usłyszałem jak odchrząkuje, zapewne układała w głowie sensowne zdanie.
-Już powinnam iść – odpowiedziała szeptem. Spojrzałem na nią badawczo, ale nie nawiązaliśmy kontaktu wzrokowego, ponieważ miała opuszczony wzrok. Skrępowana, przestraszona, może coś ukrywa? Nie wiem! Doprowadzało mnie to do szału, chciałbym wiedzieć co siedzi w jej pięknej główce. 
-Zostajesz – oznajmiłem oschle. Widziałem, jak spanikowała. Zaczęła gnieść nerwowo prześcieradło, zgryzając opuchniętą wargę od moich pocałunków. 
-Nie mogę – szepnęła wystraszona. Czekałem spokojnie, aż kontynuuje swój wywód. Założyłem ręce pod głowę. Cokolwiek powie, to nie ma znaczenia i tak zawsze dostaje to czego pragnę.  – Sasuke, zrozum –powiedziała błagalnie. Zaśmiałem się pod nosem. Podniosłem do pozycji siedzącej, zupełnie nie wstydząc się swojej nagości. Pogłaskałem jej policzek, a ona uważnie mi się przyglądała. Chłonęła, jak gąbka każdy mój gest. Przed czym ta kobieta ucieka, skoro działa na nią mój dotyk, moje słowa.
-Nie rozumiem – powiedziałem jej wprost do uchu. Spięła się cała, dumnie prostując klatkę piersiową.
-Wiem, że to tylko seks – szepnęła u progu łez. Przyglądałem się jej zdziwiony, że tak nisko się ceni. Rozbawiła mnie, czyżby chciała mi wszystko ułatwić? Myślała, że tak troszczę się podczas stosunku panienkami na raz? Przy każdym naszym zbliżeniu chłonę każdy jej gest, wydany dźwięk, pocałunki są dla mnie napędem, a ona mówi, że to tylko seks? Zaśmiałem się sarkastycznie pod nosem i twardo spojrzałem jej w oczy. Wzdrygnęła się pod spojrzeniem pełnym siły i pewności siebie, spokorniała. 

4.
Jego spojrzenie czarnych niczym onyks oczu przerażało mnie, ale i intrygowało. Przez moje ciało przeszedł dreszcz, jednak nie wiedziałam z jakiego powodu. Podniecenie, strach, radość a może wszystkiego po trochu? Zagryzłam swoją wargę zbyt mocno. 
-Ty sobie wmówiłaś, że to tylko seks – do moich uszu doszedł jego władczy ton głosu, który nie znosił sprzeciwu. Przez moje całe ciało przeszły ciarki rozkoszy, ale i obawy. Myślałam, że dobrze odczytuję jego intencje, ale czy mogłam aż tak się mylić? Czy aż tak widać, iż jestem nowicjuszką w sprawach damsko-męskich? Zgarnęłam z czoła niechciany kosmyk włosów za ucho. 
-Chcesz czegoś więcej? – wypowiedziałam z przestrachem te słowa, przełknęłam ślinkę. Dolna warga mi drgała, pomimo że w pomieszczeniu było duszno. Zacisnęłam mocniej palce na pościeli, tak silny był ten kurczowy uścisk, że aż zbielały mi kłykcie. Wzrok miałam spuszczony bojąc się jego reakcji na moje głupie słowa. Poczułam jak odciąga moje ręce od pościeli, gdy ja wciąż miałam opuszczoną głowę, a także wzrok. Jego chłodne dłonie zsunęły delikatnie, wręcz z boską nabożnością zasłonę z ciała. Nic nie mówił, natomiast jego oddech przyśpieszył i stał się dziwnie płytki. Miałam wrażenie, że oddech jest przerywany i chropowaty, jakby nie mógł złapać powietrza w płuca. Rumieniec wparował na moje policzku, poczułam jak moja twarz napiera koloru i temperatury. Wzięłam głęboki oddech, moja klatka piersiowa się poruszyła. Poczułam jego silną dłoń pod piersią. 
-Jesteś moja – szepnął wprost do mojego ucha władczo, pewnym siebie, spokojnym tonem. W tym momencie jego ręka spokojnie sunęła w dół mojego brzucha, prosto do mojego kobiecego lica. 

5.
Czekałem spokojnie w aucie. Kazałem się jej spakować, na kilka najbliższych dni.  Chciałem ją mieć przy sobie, gdy wstaję i gdy kładę się spać. Chciałem ją zamknąć w złotej wieży, chociaż to akurat jest niemożliwe. Jestem mężczyzną, jestem Uchihą i chcę mieć wszystko na wyłączność. Także tę kobietę, bawiłem się telefonem komórkowym. Czułem impuls by dać znać Uzumakiemu, że Sakura jest dla niego nieosiągalna. Tak jakby była za wysokimi progami. „Jakby” – zaśmiałem się z dobranych przez siebie słów. Ona jest. Gdyby zachowywała się tak, jak w łóżku na co dzień… Miałaby każdego, jest nieoszlifowanym diamentem. Czystym płótnem, które stworze na swój wzór. 
Odłożyłem telefon widząc Sakurę idącą z torbą na ramieniu. Seks nie zobowiązuje, nikt nie musi o tym wiedzieć.

__________


Mam nadzieję, że strona, w którą zmierzam Wam przypada do gustu. W większym, bądź mniejszym stopniu.
W dalszym ciągu zapraszam na swojego facebooka: Maruo-Sasusaku!
Kolejną rzeczą, którą opublikuje będzie One Shot. Pozdrawiam :)

7 komentarzy:

  1. MARUO! TY, TYM ROZDZIAŁEM DOWALIŁAŚ MI WENY! No serio Mordko. Kurde, jak ja się cieszę <3
    Co do rozdziału, staram się być mniej rozemocjonowana niż po 8, ale mi trochę nie wyjdzie. Troszeczkę, bo próbuję złożyć Ci jakiś fajny komentarzyk xDDDDD CHOCIAŻ W MOIM PRZYPADKU, FAJNY TO POJĘCIE WZGLĘDNE XDDDDD
    No to tak. Tsunade babcią, Saia... czyli ta bezimienna osoba, z którą rozmawiała Sakura to Sai? No, no... ciekawa jestem, co tam dalej z tym wymyślisz.
    I kurde... jakie ciężki fakty ukazałaś. Ja pierdziele... mega współczuje Sakurze.
    I tak jak sądziłam, znowu przyszła do Sasuke. Te sceny, jak ona do niego przychodzi są mega seksowne. Bardzo pobudzają wyobraźnię. A ja czytam je z wypiekami na twarzy. Uwielbiam te sceny, tę pewność siebie Sasuke, gdy mówi jej, że jest jego. NO WSPANIAŁE.
    Maruo, ja uwielbiam te opowiadanie i niech ono troszkę dłużej potrwa xD Chociaż każde inne przyjmę z otwartymi ramionami i uśmiechem na twarzy! <3

    Pozdrawiam Kochana <3
    I jeszcze tulaski i całuski <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że chociaż do czegoś komuś się przydałam! Blue Bell i wypieki?! A to Ci niespodzianka! Mam na niego dwa pomysły, wszystko zależy, czy jestem na tyle systematyczna by pisać opowiadanie dłuższe niż max 15 rozdziałów, co na początku było zamierzone, ale teraz nie wiem czy się wyrobię ahah :D
      Miło mi słyszeć, że umiem pisać takie sceny chociaż nie byłam pewna czy to w ogóle ma ręce i nogi,a tu zonk :D\
      Teraz tak jak napisałaś nowe opowiadanie to uświadomiłam sobie, że nie miałam takiego w planie... I w sumie wpadł mi do głowy pomysł. Widzisz co blogi robią z ludźmi? A miał być jednostrzałowy powrót z poprzednim opowiadaniem, a wróciłam na ponad rok :D

      Pozdrawiam, buziaki i tulaski! <3
      Czekam teraz na Twój rozdział ;>

      Usuń
    2. Widzę, co blogi robią z ludźmi. Moja następna historia miała być ostatnią, a wcześniej obecna i koniec. A wychodzi na to, że jeszcze tu sobie posiedzę xD

      BOSZ Maruo to były dobre seksy, i te poprzednie też. KAŻDE!


      P.S. *dodaje nieśmiało* pisze sie xDDDDDDD

      Usuń
  2. Szok, naprawdę szok i niedowierzanie. Uchiha oczywiście Uchiha mi chodzi po głowie zbyt dumny żeby powiedzieć na głos , przyznać się przed samym sobą że się zakochuje. Ten cholerny drań potraktował Sakure jak rzecz, o tak , zaklepal sobie i ja ma. Kteryn jeden , to on sobie myśli co? Że przez trzy dni Haruno będzie gotować mu obiadki czy czekać w łuzku na seks za dobre sprawowanie. Fuck coś mnie tak wkurzył on , ale wyszedł ci Saskeskur#iel z przebłyskami dobroci😍 spodobał mi się bo teraz akcja się zaogniła. W końcu wiemy coś o rodzinie Haruno. Chociaż ona wyszła mega pogubiona z syndromem antyLove bo jak to inaczej nazwać, patrzy na priorytet czyli swoją matkę która była bita i poniewierana przez jej ojca więc wcale się nie dziwię że stroniła od jakichkolwiek związków . Tylko czy ona czasem nie myśli że przy Uchiha ona trafi w to bledne koło? Po tym ostatnim to właśnie taką myśl by mi się nasunęła . Rozdział 💓 rewelacja weny weny weny !!!😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najważniejsze, że uważasz, że wyszła mi osobowość Sasuke (mam nadzieję, że spójna) to już komplement. Poza tym dałaś mi na niego nowy obraz, bo pisząc go miałam zupełnie inną perspektywę. Bardzo inspirujące. Co do błędnego koła to nie wiem, ale dużo na wybór siebie Sasuke/Sakury mają ich "sny".
      Fajnie, że ktoś zauważył u niej to powiązanie przeszłości z obecnymi wyborami!
      Mega się cieszę, że podoba się! Na razie weny nie brakuję i oby do końca opowiadania się utrzymało *zaciska palce na szczęście*
      Pozdrawiam <3

      Usuń
  3. Ah wkoncu znalazlam czas na przeczytanie rozdziału i powirm ci szczerze ze bardzo przypadl mi do gustu. Ahh co jeszcze nasza Sakura wykombinuje. I Uchicha to tskie przewidywalne oddałas jego osobowość idealnie i musi miec to co chce. I jeszcze ten sms do Uzumakiego ehh faceci.

    OdpowiedzUsuń