BYĆ CZY UCIEC?
1.
-Panie mecenasie, wszystko w porządku? – podniosłem swój wzrok ponad kartkę papieru
o podzielności majątkowej. Ciemnowłosa kobieta, o typowo azjatyckich rysach
spoglądała na mnie niespokojnie. Miętoliła w małych palcach brązowy pasek od
torebki widocznie czymś zestresowana.
-Tak, sprawa nie wygląda na trudną. Z tymi dowodami, które pani przyniosła –
przerwałem na chwilę szukając w głowie odpowiedniego stwierdzenia. Nie chciałem
by poczuła się za pewnie, ani nie chciałem jej urazić. W końcu to klientka, na
której nie mało zarobię – nie ma mowy o przegranej sprawie. Dostanie pani co
najmniej 50% dobytku swojego męża – widziałem, jak na te słowa odetchnęła z
ulgą pełną piersią. Mimo woli w mojej głowie zagościła myśl, że ta kobieta to
pijawka z górnej półki.
2.
Wieczór, lampka na biurku dawała nikłe światło pomieszczeniu, którym był pokój
akademicki. Siedziałam z butelką sake między nogami, oparta o ścianę. W
wygodnym szarym dresie i granatowej bluzie. Czułam działanie alkoholu, ale
dawno nie czułam tego ogłuszającego mnie smaku wolności. Spoglądałam na TenTen,
która opowiadała mi o swoim chłopaku. To najprawdopodobniej nasz ostatni taki
wieczór, więc nawet jej bezsensowna paplanina nie była taka zła. Ta brązowooka
pseudo-cnotka chcę się do niego wyprowadzić, zaproponował jej to. Neji Hyuuga.
Uśmiechnęłam się pod nosem, gdyż samo jego nazwisko mroziło krew w żyłach.
Rodzina z tradycjami, wieloma nieruchomościami na koncie, pełnym kontem
bankowym, wpływami w polityce. Tak, tym właśnie się zajmował wielki klan Hyuuga
od pokoleń – polityką (a według mnie i szemranymi interesami). Oddech swobody był
mi potrzebny. Szczęście i poczucie przytłoczenia może iść jednym torem, coraz
bardziej się o tym przekonuje. Wyciszony, czy wyłączony telefon od kilku dni to
standard. Staram się nie czytać wiadomości, nie zwracać na nie najmniejszej uwagi.
Tak jest łatwiej, a wręcz wygodniej. Jestem jednostką samodzielną,
samowystarczalną kobietą obecnego wieku. Nie z wyboru, ale życie wbijało mi
zbyt razy szpilę w serce abym teraz powierzyła siebie komuś w stu procentach.
Nie jestem naiwna przecież obcy facet za wikt i opierunek czegoś oczekuje. Może
to być tylko seks, potrzeba posiadania kogoś bliskiego lub co gorsza chęć
posiadania pełnej rodziny. Aż mnie coś tam w środku boli, gdy myślę że
wpadłabym z jakimś mężczyzną na tym etapie mojego życia. „Jakimś mężczyzną”.
-Sakura, a znasz już tego całego Sasuke Uchihę dobrze? – zapytała
niespodziewanie. Upiła łyk ze swojej butelki sake. Poszłam w jej ślad, ogromny
haust alkoholu wlał się w moje gardło, delikatnie paląc przełyk. Nie do końca
rozumiałam tok prowadzonej rozmowy. Poczułam się osaczona. Natomiast dociekliwość
TenTen była wręcz namacalna.
-Powiedzmy – odpowiedziałam lakonicznie. Ciekawość mnie zabijała od środka, ta
cecha mojego charakteru to słabość jakiej mało, niektórzy by o tym powiedzieli
pięta Achillesa. Jednak jestem zwykłym szarym, pysznym człowieczkiem. Naciągnęłam
rękawy bluzy i przyglądałam się bacznie brunetce, która otwierała i zamykała
usta naprzemiennie.
-Neji mówi, że go zna – rzuciła delikatnie, budując grunt pod rozmowę – niezbyt
za nim przepada, ponoć jest dziwny i zarozumiały, ale zatrzymaj to dla siebie.
Przez myśl przeszło mi zdanie „Po co mi ta informacja? Przecież nie znam
twojego faceta, głupia!”, jednak tylko kiwnęłam potwierdzająco głową. W mojej
małej główce zaświtała chęć poplotkowania, dowiedzenia się czego to wielki
Hyuuga nie lubi w tajemniczym Uchiha? Upiłam potężny łyk wina dla dodania sobie
animuszu. Warto to dobrze rozegrać, aby wyciągnąć z tej nierozgarniętej gęsi
jak najwięcej dla siebie.
-Ale dlaczego? Wydaje się gburowatym, ale pożarnym facetem – spojrzałam w jej
zamglone oczy wzruszając od niechcenia ramionami. TenTen zakręciła butelką, w
której była resztka jej ryżowego sake. Wyglądała, jakby pożałowała od razu, że
rozpoczęła ten temat. Jednak jakieś ogniki czaiły się w jej oczach. Mała
plotkara z niej.
-Ale to nie wyjdzie poza ten pokój? – zapytała lekko spłoszona. Kiwnęłam w
odpowiedzi głową na tak, nie unikając jej bursztynowego wzroku. Bo gdzie też
miałam odwrócić oczy? Na szare poplamione ściany? – Mówi, że ma specyficzne
podejście do życia – powiedziała, po czym sięgnęła po nową butelkę, jakby nie
było jej dość.
-Tylko tyle?- zapytałam z lekką irytacją, bo to żadne oskarżenie, które można
by było traktować poważnie. To samosąd jednego faceta, prawdopodobnie
zazdrosnego o sukcesy tego drugiego. Bądź mają jakieś niedopowiedziane sprawny
między sobą i knują jak najgorszy typ bab. Żałosne, ale jednocześnie zabawne.
Ta rozmowa daję mi obraz Nejiego i tego, dlaczego tak świetnie dogaduję się z
moją współlokatorką. W końcu ciągnie swój do swego.
-Tak jakby… - szepnęła zrezygnowana. Nerwowo zaczęła poprawiać swoją krótką
grzywkę. – Neji mówił coś o jego sposobie bycia, traktowaniu innych, a
zwłaszcza kobiet – przerwała, jakby teraz rozdrażniło ją to, że musi tłumaczyć
mi charakter i tok myślenia swojego ukochanego. Dla niej to było logiczne.
-Ja tego nie rozumiem – odpowiedziałam lekko – ciężko jest mi zrozumieć
mężczyznę bądź jego osąd na podstawie tylko opowieści. Bez obrazy, ale nie znam
Nejiego, nie wiem czy podzielam jego poglądy, czy Kiby, albo innej osoby.
Według mnie do tego potrzebna jest wnikliwa rozmowa, więc podejrzewam, że
szybciej bym myślała podobnie do Sasuke, bo w jakiś sposób go znam – rzekłam
bez zastanowienia. Brunetka spoglądała na mnie, jakbym już była stracona.
Przemyślałam to co powiedziałam, być może ma rację… Znów coś powiedziałam bez
namysłu, po prostu co zaświtało mi w głowie i nim się spostrzegłam pojawiło się
już na moim języku. Nie wiem dlaczego zaczęłam bronić Uchihy, wiem to aż nazbyt
dobrze, że on tego nie potrzebuje. A nawet więcej! On sam siebie obroniłby
lepiej, niż ktokolwiek inny. Jest typem mężczyzny władczego to widać od razu.
Niewiele osób potrafi komuś takiemu odmówić, a co dopiero się przeciwstawić.
Wytaczał wokół siebie pewną aurę, która przeraża lub onieśmiela innych, a to
zależy od ich samooceny. Nieświadomie wykorzystuje słabości innych na swoją
korzyść w dodatku robi to bezwzględnie. Ale jak on mógł traktować kobiety?
Chodzi o związki czy o jedną noc? Może odprawia, nie oddzwania a te głupie gęsi
na to liczą? Ta rozmowa jednak nic nie wyjaśni, oprócz tego, że Uchiha ma nawet
w swoim gronie nieżyczliwe sobie osoby. Co niestety mnie nie dziwi, skoro
odnosi sukcesy zawodowe. Podejrzewam, że będąc prawnikiem z niejednego koryta
chleb jadł. Jednak żadne pieniądze nie śmierdzą, a nikt nie obiecywał bronić w
sądzie samych niewinnych niewiast.
-Wiesz Sakura, jesteś jednostronna – rzuciła we mnie TenTen oskarżycielskim
tonem. Zaśmiałam się pod nosem i upiłam swoje słodkie sake. Nie zamierzałam
odrzucać piłeczki w tej konwersacji bez większego sensu i znaczenia. Brunetka
jest kolejną zapatrzoną w swojego ukochanego kobietą. Poza tym dla niej Neji to
partia wymarzona, nie licząc koneksji, pozycji społecznej, ale przede wszystkim
jeśli chodzi o bogactwo rodzinny, do której chce się wżenić i posiąść ich
nazwisko. Zdałam sobie sprawę, że ludzie wokół mnie wcale nie mają takich
szlachetnych serc ani osobowości, za jakie chcieliby uchodzić. Skrywają
prawdziwą twarz za sztucznymi maskami, o dziwo widzę w tym pewne podobieństwo
do swoich snów. Czym różni się czas wielkich bali, krynolin i mezaliansów?
Niczym, a w sumie to jednym. Tam działo się wszystko jawnie, ludzie dookoła
wiedzieli, która kobieta robi coś ze względu na miłość lub wygodę? A teraz?
Wmawiamy, kreujemy swoją wizję innym, jesteśmy cholernie nieszczerze w swoim
byciu i życiu. Tyle lat mieszkałam z tą kobietą, a dopiero teraz mam wrażenie,
że dobrze ją osądziłam. Jednak moja naiwność z tym sądem nie minie, zawsze już
taka będę. – Sasuke, tak mówi Neji, jest człowiekiem bez honoru, bez szacunku,
a jego jedynymi zaletami są pieniądze i wygląd. Ponoć nic nie jest dla niego
przeszkodą – dokończyła pewna siebie, a ja miałam wrażenie teraz, że przemawia
przez nią alkohol i jawna ślepota. W dodatku chwała niebiosom, że ta kobieta
się stąd wyprowadza, Bóg mi świadkiem, że wydrapałabym jej oczy za jakiś
tydzień lub dwa.
-Czy Sasuke nie poderwał twojemu narzeczonemu kiedyś kobiety? Tak obiło mi się
o uszu – skłamałam gładko z drwiącym uśmiechem na swoich wilgotnych ustach.
Najwidoczniej trafiła kosa na kamień, bo twarz mojej rozmówczynie zrobiła się
niezdrowo purpurowa prawdopodobnie ze złości. No cóż czasami kłamstwo ma w
sobie odrobinę prawdy.
3.
Po konwersacji z
TenTen, która ostentacyjnie wstała i zamknęła się w łazience wolałam po prostu
wyjść. Niestety było około pierwszej w nocy, więc nie do końca miałam pomysł co
ze sobą począć. Ubrałam się ciepło i zaczęłam krążyć po Tokio. Zachowałam się
głupio, jak niezbyt inteligentna dziewczyna, delikatnie ujmując, jednak to było
lepsze od siedzenia w zatrutej atmosferze dumy i pogardy do mojej osoby.
Dziwne, jak status materialny zmienia podejście do ludzi niższych, mniejszych i
mniej znaczących. Ukuło mnie to trochę, też posiadam dumę, a całe życie, gdy
miał mnie kto uczyć, mówiono mi, że szacunek do siebie powoduję, że i inni będą
mnie szanować. Czy na pewno? Pierwszy raz w to zwątpiłam. Weszłam do jakieś
kawiarenki, która była czynna całą dobę. Wyglądała schludnie, było w niej kilka
osób, ale nie wyglądały one podejrzanie, co pozwoliło mi się rozluźnić. Zajęłam
miejsce z tyłu małego lokalu, zamówiłam cappuccino, a następnie wyciągnęłam
notatki, która zabrałam przed wyjściem z pokoju – skoro nie będę spać całą noc,
to chociaż wykorzystam ją w sposób zadowalający i rokujący na przyszłość,
przynajmniej na przyszły tydzień.
4.
Siedziałam pod salą na wydziale medycznym. Nie wiem jak wyglądam, natomiast wiem jak się czuję. Źle, tragicznie, szkaradnie, odstręczająco, nieszykownie i co najważniejsze odpychająco. Więcej epitetów nie pamiętam, koniec. Liczę tylko, że nie śmierdzę papierosami przez gościa z kawiarni, który jarał jednego peta za drugim i tak od czwartej rano do szóstej, aż stamtąd wyszłam. Aby smażył się w piekle za to uzależnienie. Muszę wytrzymać do trzeciej popołudniu. Powtarzałam sobie wchodząc do sali za wykładowczynią, że będzie dobrze. Moja mantra dnia dzisiejszego najzwyklejsze dwa słowa. Usiadłam pod ścianą, niestety wykład był zbyt nużący i co rusz przymykały mi się oczy. Audiologia mnie nie kręci a temat kowadełka, strzemiączka czy innych kosteczek tym bardziej. Cokolwiek audiolog robi – to nie ja. Bym się chyba wynudziła na śmierć, niby lekarz a zupełnie co innego. Już wolałabym zostać urologiem, naprawdę byłoby to o wiele ciekawsze. Sięgnęłam do torby po telefon, którego nie sprawdzałam od wczorajszej pożegnalnej popijawy z TenTen. Przetarłam czoło. Szczerze powiedziawszy, jak na faceta, który źle traktuje kobiety Sasuke aż nazbyt nadgorliwie próbował złapać ze mną kontakt. Dziewięć nieodebranych połączeń od niego i jedno od Ino. Szczerze powiedziawszy bardziej boję się jej reakcji niż jego. Weszłam w skrzynkę odbiorczą. Ostatniego smsa dostałam o godzinie 23:42, który brzmiał:
„Czy
umiesz do jasnej cholery używać telefonu? Czy jesteś zbyt głupia?”
Fakt nie jest to zbyt
romantyczna wiadomość, ale po tylu nieodebranych połączeniach nie ma co się
dziwić. Ja bym prawdopodobnie przestała już po trzecim. Uśmiechnęłam się pod
nosem. Ziewnęłam niedyskretnie licząc, że ostatnie dziesięć minut minie mi
równie szybko wykładu co ta godzina z hakiem. Niestety miałam wrażenie, że sam
wykładowca-doktorant zaraz zaśnie.
-Sakura, chcesz gumę? – spojrzałam w zielone oczy koleżanki. Cóż delikatniej
już nie można powiedzieć, że komuś cuchnie z buzi. Z wdzięcznością wzięłam od
Sui pasek miętowej gumy nawet nie dziękując.
5.
-Panie Uchiha, klienta Miyaka już jest – usłyszałem piszczący głos sekretarki.
Kiwnąłem do niej by przyprowadziła kolejną pijawkę do mojego gabinetu. Nie będę
oszukiwać – prowizje od tych kobiet po wygranej sprawie są naprawdę wysokie,
więc biorę tę rozwody jeden po drugim. A z braku ważniejszych spraw i takie są dobre to
podreperowania budżetu finansowego. Spojrzałem jeszcze na swoją komórkę – brak wiadomości.
6.
Wyszłam z uniwersytetu, zajadałam sałatkę owocową zakupioną w bufecie. Zwykle
tego nie robię, ale dziś głód był nie do zniesienia, po prostu musiałam czymś
zapchać brzuch. A owoce były soczyste i słodkie. Pyszne po prostu. Nie zwracałam
uwagi na otaczający mnie świat. Szłam wyuczoną trasą do akademika by się wykąpać
i zasnąć chociażby na godzinkę. Siedem godzin zajęć, nieprzespana noc po piciu
sake to najgorsze połączenie jakie ostatnio sobie zafundowałam. Westchnęłam
błogo, gdy do moich ust wpadło mango, które uwielbiam.
-Wsiadasz ze mną do auta, czy mam cię do niego wepchnąć siłą? – usłyszałam zimny
głos pozbawiony uczuć. Starłam przerażona sok z mango z brody i spojrzałam na
osobę, która to powiedziała. Stał tam, boższcze kobiet. W czarnym garniturze
skrojonym na miarę, rozwianymi włosami i rozwiązanym krawatem. Gapiłam się jak
sroka w gnat. Ruszył w moją stronę i złapał mnie pod łokciem. – Nie będę się
powtarzał – mruknął i zapakował mnie do auta. Plastikowy pojemnik z moim
obiadem w wersji zdrowo-biednej upadł na chodnik. Mruknęłam zirytowana.
-Pozbawiłeś mnie mojego obiadu – warknęłam zła. Zmęczenie, głód i brak
prysznica dają o sobie znać. Poza tym jakbym chciała się z nim spotkać to bym
odebrała cholerny telefon. Nagle przypominają mi się słowa Naruto „Zaczyna być zaborczy, chcę dominować” –
mam wrażenie, że będą z tego powodu problemy, bo nasze charaktery są zbyt silne
lub ja jestem za mało uległa dla niego. Przełknęłam ślinę, bo to co teraz robi to
kontrolowanie mnie, a my do jasnej cholery nie jesteśmy nawet parą! Gdzie
kwiaty, gdzie deklaracje miłości, gdzie kurwa jest miłość?!
-To masz mi, kurwa, do powiedzenia po takim czasie? – warknął ostro. Nawet na
mnie nie spojrzał, jakby mój widok go palił. – Zamówię ci coś.
Jego zimny ton głosu mnie przerażał, miałam gęsią skórkę na całym ciele.
Przypominał mi on kobietę z koszmarów, która ma wygląd jego matki, tej ze
zdjęcia. Przełknęłam ślinę. Czy przy kimś takim można być szczęśliwym? Pierwszy
raz mam wrażenie, że nie.
Od razu gdy wprowadził
mnie do swojego mieszkania czułam się jak więzień. Wepchnął mnie jak szmacianą
lalkę i od razu zamknął drzwi. Mi jednak nie było do śmiechu, zdjęłam buty i
weszłam do sypialni. Cały czas czułam na sobie jego onyksowe tęczówki, które
śledziły moje ruchy. Wzięłam spodnie i koszulkę, nawet już nie pytałam dlaczego
ma nowe damskie ubrania i skąd zna mój rozmiar. Szybko weszłam do łazienki i
nim zdążył złapać za klamkę zamknęłam zamek.
-Mam nadzieję Uchiha, że aż tak bezczelny mimo wszystko nie jesteś – warknęłam zła.
Sytuacja, w której się znalazłam była kuriozalna. Traktował mnie jak swoją
rzecz, żonę czy niewiadomo kogo. Jesteśmy sobie obcy, oprócz seksu i paru
miłych chwil nic nas nie łączy. – Albo sama próbuję siebie oszukać – mruknęłam.
Rozebrałam się, woda teraz będzie najlepszym ukojeniem.
7.
Przebrałem się w dres i czekałem. Byłem przygotowany na jej stawianie się, czynny
opór a tę kobietę zatkało, odebrało mowę. Czas mi się dłużył, miałem wrażenie
że jakimś cudem uciekła z mieszkania a ja mam omamy słuchowe. Kiedy szczęk
otwieranego zamka mnie otrzeźwił spojrzałem na nią. Byłem wściekły, a od środka
się we mnie gotowało. Przyjrzałem się jej. Worki pod oczami, mokre włosy, szary
luźny t-shirt i czarne rurki, które podkreślały jej stan. Karin miała rację, te
ciuchy ukazują walory jej figury.
-Nie możesz uciekać z mieszkania kiedy zechcesz! – warknąłem na nią. Wyglądała
na zaskoczoną moim wybuchem. Irytująca dziewucha. – Rozumiesz co mówię?!
-Nie – krótka odpowiedź, natomiast jej pewny głos huczał mi w uszach. Rozjusza
mnie ta kobieta.
-Tu jest, kurwa, twoje miejsce – wskazałem palcem podłogę podchodząc do niej.
Spoglądałem na nią z góry, a ona delikatnie zadzierała głowę.
-Czego ty ode mnie chcesz? – warknęła uderzając mnie dłońmi w klatkę piersiową
i odpychając. – Kim ja dla ciebie jestem?
- warknęła zła, lecz w jej głosie już nie było takiej pewności siebie.
Przyglądałem się jej, była drobna i wydawała się krucha. Tu było jej miejsca,
to miała być jej bezpieczna przystań. – Od kiedy kurwę się bierze na
utrzymanie? – zapytała z przekąsem. Wziąłem głęboki oddech. Krew zaczęła
szybciej pulsować w moich żyłach, miałem ochotę ją rozszarpać na strzępy. Nim
się spostrzegłem zrobiłem coś czego będę żałować już zawsze.
__________________________
W końcu coś mamy! Wyszło przez przypadek, w wolnej chwili, wstawiam to na żywioł
Pozdrawiam!
__________________________
W końcu coś mamy! Wyszło przez przypadek, w wolnej chwili, wstawiam to na żywioł
Pozdrawiam!
Az zal zebez komentarzy rozdzial ale wiedz zeczekam na nastepny ♥
OdpowiedzUsuńOddany czytelnik 💖💞📝
Dziękuję Kochana!!!
UsuńJa już to po opublikowaniu na telefonie przeczytałam. A psioczyłam wtedy do wszystkich w okół: CICHO, CZYTAM! Pochłonęłam tekst tak szybko, że później mi żal został. Jeny, Kochana, uwielbiam Twoje historie! łykam je prędko i łaknę więcej non stop!
OdpowiedzUsuńWybacz mi tę zwłokę. Inaczej niż brakiem czasu nie potrafię tego uzasadnić. A na telefonie tak nie lubię ich pisać, że masakra!
W ogóle przechodząc do konkretów!
Zachowanie Sasuke zaczyna być przerażające. Czy on ma jakąś manię na punkcie kontroli? Coś mi tu śmierdzi, serio. Aczkolwiek wierzę w niego i mam nadzieję, że się uspokoi, bo trochę nerwowo reaguje.
Podobało mi się to jak Sakura nie dała się zwieść słowom koleżanki. Ja nie wiem czy to było z zazdrości czy co... bo jednak dziewczyny tak potrafią. Jeśli trafisz na kogoś dobrego - zmienią ci wyobrażenie o nim, żebyś nie miała za dobrze. I może właśnie o to tutaj chodziło?
A z drugiej strony może naprawdę się o Sakurę troszczy?
Jeny... będę trzymać kciuki za kolejny rozdział!
Dużo czasu wolnego Ci kochana życzę! ♥
Trzymaj się cieplutko!
Buziaki!
Dziękuję za komentarz!
UsuńBuziaki!