poniedziałek, 26 listopada 2018

Marazm ojca



Nie taki obraz jak go namalowano...
Nie takiego obrotu sytuacji, nie jedno z nas się spodziewało

Życie jak wiatr, pędzi przez świat
przez głupoty marnujemy ze swojego życia tyle lat...


Kosztowało mnie to wiele. Zbyt wiele, jednak musiałem udawać. „Amerykański sen” naszych rodzin rozprysł się jak bańska mydlana, a igła która to poczęła przypominała raczej zdradziecki tasak. Według mnie powinno tu nastąpić samoukaranie, jakie niegdyś stosowano, gdy splamiono honor. Jednak do takiego czynu potrzebny jest honor. Seppuku mogłoby oczyścić jego imię a nasza rodzina przestałaby patrzeć na mnie, jak na zdrajcę. Czemu ci hipokryci nie zaproponowali tego rytualnego samobójstwa poprzez rozcięcie brzucha? To zbyt oczywiste bym musiał to mówić. Madara Uchiha jest winny zarzuconych mu czynów, a hara-kiri by go nie uchroniło. Nie uchroniłoby jego duszy przed tym, czego dokonał w swoich niskich żądzach.


Spoglądałem na jedyny cud, który mi pozostał. Na słodką córeczkę, która teraz po niecałym roku przestała płakać nieustannie i pytać „Gdzie mamusia?” przekręcając głoski w wyrazie. Miała lekko zaróżowione policzki, które nadymała jak własna matka, gdy próbowała coś zrobić. Niestety z wyglądu była do mnie podobna. Miała to dwie strony, dobrą oraz złą. Dobrą, gdyż jej widok tak nie bolał po jej śmierci. Złą, bo obecnie pragnąłem tego widoku. Chciałem mieć jej cząstkę bliżej siebie, a nie tylko fotografie. Jednak miałem Saradę, coś czego strzec muszę niczym oka w głowie, największego skarbu, jaki w życiu otrzymałem.

Sakura była moim światełkiem w tunelu. To dla niej wstawałem każdego ranka, starałem się dać jej wszystko na co zasługiwała. Nasze życie nie było sielanką, ścieraliśmy się jak każda para. Kłótnie na początku wspólnego mieszkania razem doprowadzały mnie do istnej furii. Dziś o nie błagam Boga.
Nienawidziłem, gdy jej długie, różowe włosy miałem wszędzie, one były wszędzie. W maśle, w zlewie, czystym kubku, moich ustach, czy ubraniach. Dziś chciałbym na nie przeklinać, jak dawniej.
Krew wrzała we mnie, gdy widziałem wyciągi z konta. Nowe buty, szafka, czy kosmetyki. Warczałem w jej stronę niczym wściekły pies, a jednak teraz mam tyle pieniędzy, iż nie wiem na co je wydawać. Brakuje mi jej lekkiej ręki.
Brakowało mi cierpliwości, gdy dzwoniła do mnie ponieważ na pulpicie „pali się jakieś coś i nie wie o co chodzi”, więc jechałem przez miasto by sprawdzić czy wszystko jest dobrze z jej autem. Było. Kontrolka paliła się, gdyż Sakura nie sprawdziła stanu oleju nim nie pojechała do pracy. Olej się skończył. Teraz patrzę na telefon i proszę by zadzwoniła, nawet jeśli miałby to być telefon, że znów wlała benzyny do diesla.
Gdy zaszła w ciąże poszedłem wypić spore ilości alkoholu, bo wierzyłem innym, że chciała złapać mnie na dziecko. Tak, złapała mnie – swojego już męża – na wymarzone dziecię. Marzyłem, że będzie w tym błogosławionym stanie jeszcze kilka razy. Marzyła nam się mała gromadka dzieci. Dziś rodzina jest tylko mniejsza. Serce krwawi.

Każdej nocy, gdy kładę się do łóżka czuję jej zapach. On nadal unosi się w pokoju. Cały czas leży niedoczytana książka na jej stoliku nocnym. W garderobie są jej ubrania, a kosmetyki plączą się w łazience, chociaż staranniej poukładane. A ścianę w salonie zdobią nasze zdjęcia. Z nią… z jej uśmiechem oraz błyszczącymi szmaragdowymi oczyma.

Przez pierwszy miesiąc w mojej głowie świadomość podsuwała co rusz inne sceny. Czy cierpiała? Słyszałem jej krzyk, rozdzierający gardło i mnie na pół. Czy się bała? Widziałem jej rozszerzone źrenice, słyszałem szybszy oddech i głuche dudnienie serca. Czy starała się uciec? Może gdyby nie było z nią dziecka…

Niejeden raz budziłem się z dziką furią w nocy. Słyszałem jak mnie wołała, gdy była gwałcona. Prosiła o pomoc, szlochała tracąc dech. Natomiast ja tylko się przyglądałem. Widziałem ją i widziałem jego. Jego oczy zachodziły mgłą, a źrenice rozszerzyły się tak bardzo, iż nie widać było tęczówek. Wydawał zwierzęcy charkot z ust. Parł w nią, parł nie zważając uwagi na nic. Jej krzyki, rozpacz, ból. To było gorsze niż zwierzęcy instynkt. Gdy tak przyglądałem się mu miałem wrażenie, że tarcie tylko potęgowało jego pobudzenie seksualne. Przecież ten skurwiel rozdzierał jej ciało i duszę na pół! Jaki mężczyzna tak robi? To się ciągnęło i ciągnęło, a ta drobna kobieta opadała z sił. O czym wtedy myślałaś Sakura? Czego pragnęłaś? Nie bałaś się o Saradę?

Widok tej łajzy na rozprawie był obrzydliwy. Chciałem wstać i dać mu w ryj, po prostu. Wsadzić kij w dupę, żeby wiedział jaki to ma smak. Gorzki, kurwa, a nie słodki. Jeśli bym musiał to sam bym to zrobił. Rzygać mi się chciało, gdy widziałem jego pewność siebie. Ten bezczelny uśmiech, który mówił, że wyjdzie wolno bo „nic na mnie nie macie”. Nie był bym tego taki pewny, męska kurwo. Powtarzałem sobie w kółko i w kółko, że przelicza się. Dostanie to na co zasłużył. I dostał. Za mało, zdecydowanie za mało. Pragnąłem krzesła elektrycznego, stryczka czy czegokolwiek. Bo on, kurwa jasna, żyje. A ten niewinny anioł nie. Sprawiedliwość? W dupie mam taką sprawiedliwość.

Wstawałem kilka razy w nocy do córki. Bo płakała. Bo krzyczała. Bo wzywała własną matkę, ale ona nigdy nie przychodziła. Czuję, że tak jak ja pragnęła chociaż na chwilę ujrzeć ten rozświetlający noc uśmiech.
Tuliłem ją dniami i nocami. Rozśmieszałem ją, jak mogłem. Tłumaczyłem, że mamusia nie wraca bo nie może. Nigdy nas nie porzuciła. Ona walczyła o ciebie i za ciebie, skarbie.
Boję się dnia, który nadejdzie, a na pewno przyjdzie. Zapuka do bram czeluści i zapyta „Dlaczego mama nas zostawiła?”. Kto mi powie – jak wytłumaczyć dziecku, że są źli ludzie na ziemi, bardzo źli, niewyobrażalnie demoniczni ludzie? Gorsi od zwierząt. I jak będę miał jej wytłumaczyć śmierć? „Ten nikt” miał kaprys? Zachciankę? Tak niebywale mocno wymieszał się we mnie żal ze złością, iż mam wrażenie niezwykle wyraźne – jedno bez drugiego już nie istnieje.

Zniosłem nienawiść rodziny. Współczujące spojrzenia przyjaciół, sąsiadów i obcych. Żal i bezsilność rodziców mojej ukochanej. Sam nie zniosłem jeszcze jej śmierci. Żałoba będzie we mnie już do śmierci.

Próbowałem do niej dołączyć. Przystawiłem broń myśliwską pod żuchwę. Położyłem się na łóżku. Trzymałem palec na spuście nabitej broni. I kiedy miałem już to uczynić… czułem, jak coś odbiera mi czucie w dłoniach. Oddychałem szybko, piekło mnie gardło. Widziałem ją. Widziałem Sakurę. Piękną, anielską, spokojną. Na ustach nie igrał uśmiech, nie była wyraźna, ale wiedziałem, że to ona. Domyśliłem się czego oczekiwała i na co nie chciała pozwolić. Jej szmaragdowe oczy nie błyszczały, wyglądały na zrezygnowane. Poczułem chłód w sercu, wiedziałem że zawiodłem ją. I nagle moje zmysły dwukrotnie mocniej odebrały chłód stali przyłożone do skóry. Chłód ten palił.

Żyję tylko dla niej. Tej kilkulatki o bystrym spojrzeniu. Była moim światłem w tunelu. Teraz to dla nie wstawałem, co rano. Wszystko robiłem dla niej. Jeśli ktoś by ją skrzywdził, zabiłbym bez mrugnięcia okiem. Mała, niewinna istota. Czy jak dorośnie będzie do Ciebie podobna, Sakura? Ma twoje spojrzenie, ale kolor oczu mój. Ma twój uśmiech, ale rysy twarzy moje.

Nigdy się z tym nie pogodzę. Czy cierpiałaś? Wiem, że tak. Zostałaś zbrukana i zadźgana. Jak dzikie zwierzę. Pamiętam ten rozdzierający duszę krzyk, pamiętam smak goryczy w ustach. Smak żółci. A teraz pozostał mi grawerowany pomnik z twoim zdjęciem. Nie zasłużyłaś na taki. Najwspanialsza żona, kochana matka, dobra córka.

Twój obraz w mojej głowie. Czasem widzę cię uśmiechniętą, a niekiedy zakrwawioną. Jak mam żyć. Jak mam myśleć? Gdy przyjdzie czas będę cię błagać byś w końcu po mnie przyszła. 




_________________
Od autorki: Jeśli zauważyliście to coś na kształt kontynuacji jednopartówki "Miłość matki" (kto nie czytał - niech to zrobi!). Czy kontynuacja tego to był dobry pomysł? Sama nie wiem, wyszło to spontanicznie! A dawno żadnej jednopartówki nie dodałam. Wpisuje się ostatnio w moje chorobliwe złe zakończenia.
Przeczytane? Zostaw ślad, nawet niewielki! Motywujesz do częstszych publikacji tym! :D
Pozdrawiam Miśki 


7 komentarzy:

  1. Na mnie to narzeka, że zabijam Sasuke. Że z Sakury robię wariatkę.
    Zakończenie się nie podoba, oj nie!

    Ale ja tu wchodzę i czuję, że będzie źle. I co? I oczywiście się nie mylę! Bo czuję każdy skrawek rozpaczy Sasuke. Jego emocje przepływają przez ten tekst, mimo że miejscami jest nieco sztampowy i czegoś mu brakuje.

    Czy kontynuacja była błędem? Raczej nie. Ale rozdarcie serca czytelnikowi już tak!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tak przy okazji. Historia mnie mega zainspirowała!
      Czy miałabyś coś przeciwko, gdybym nawiązała do niej w jakiejś swojej partówce? Powiedzmy... kontynuowała?

      Kurcze i znowu nie siądę do projektu ani pisania licencjata, tylko pisać będę! I wszystko Twoja wina :D

      Usuń
    2. Rozdarcie serca czytelnikowi nie było w planach! Może i sztampowy, ale sztampowe jest i życie codzienne niestety :P

      Jako autorowi fanficków jak najbardziej schlebia i łechta moją próżność takie wyróżnienie, co do inspiracji nie ma problemu, aczkolwiek co do kontynuacji mam mieszane uczucia, bo nie wiem czy kiedyś nie zechcę nawiązać znów do tej historii w innej mini-partówce :P

      Ale pisz, nieważne czy licencjat czy partówkę (chociaż to drugie chyba lepiej dla nas) :D

      Usuń
  2. Ach... tamta partowka mnie niezle zszokowała, przeżuła i wypluła. Ta poprawiła kopniakiem xD
    Szocik jest tym czego potrzebowałam. Tym małym upragnionym dodatkiem do MM. I tak... włosy są wszędzie xD Nad nimi nie da się zapanować. Zapchany prysznic lub wanna to standard. Z autem to samo... wydawanie kasy... proszę bardzo xD
    Tęsknimy za małymi rzeczami, gdy stracimy kogoś bliskiego. A to wszystko pięknie ukazuje ból i tęsknotę Sasuke.

    Piszę na szybko. Z telefonu :///// Kompletnie nie mam czasu na komentarze i czytanie, ale nie potrafię ominąć Twoich prac. Może to po prostu przez szacunek do Twojej osoby oraz sympatię, a także przez iskierki miłości do Twojego SS.

    Caluję w oba polisie! I tulę mocno!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że mój facet kiedyś doceni zapchany zlew XD

      Ale mnie łechtasz! Bardzo mi miło, że tak czujesz! I widziałam niestety na twoim facebooku, że czasu nie masz za wiele!

      Także całuje w polisie i tulę dodając siły! :D <3

      Usuń
  3. smutno, widzieć jak ktoś cierpi po stracie ukochanej osoby, czuje jego ból, jest to straszne. Akurat mój synek się zbudził i patrząc na niego pomyślałam, jak to musi być straszne stracić ukochaną osobę..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stracenie dziecko to musi być niewyobrażalny ból, ja akurat nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić!
      Dziękuję za komentarz <3

      Usuń